poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Mój ulubiony żel do golenia Gilette Satin Care


Robi się coraz cieplej, dlatego pora na recenzję specyfiku, który pomaga dbać o gładkie ciało. Słonko świeci, coraz łatwiej zrzucić jeansy i założyć zwiewną spódnicę. Wiadomo, trzeba pamiętać o depilacji. Z pomocą przychodzi żel do golenia Gilette Satin Care z aloesem.

Żel znajduje się w metalowej tubie zakończonej wygodnym aplikatorem. Przeznaczony jest do skóry wrażliwej i świetnie się sprawdza do golenia np. pach, czy też bikini. Nie podrażnia, dobrze zmiękcza włoski i ułatwia ich usunięcie. Wystarczy niewielka ilość na pokrycie dużej powierzchni ciała. Odrobina żelu wyciśnięta na dłoń podczas aplikacji zmienia się w gęstą, pachnącą pianę. Zapach jest delikatny, aloesowy, bardzo przyjemny dla nosa. Żałuję, że wcześniej na niego nie trafiłam.

Czy produkt ma wady?
Widzę tylko jedną. Po wyciśnięciu żelu i założenia korka, przez jakiś czas z aplikatura ‘wychodzi’ pianka. Efekt? Po otwarciu na zakrętce mamy trochę kosmetyku. Nie jest to duży minus, ale czyścioszkom może trochę przeszkadzać.

Pojemność produktu to 200 ml, ale muszę zaznaczyć, że żel jest niezwykle wydajny. Można go dostać praktycznie w każdej drogerii za ok. 20 zł. Uważam, że cena wcale nie jest wygórowana biorąc pod uwagę to, że starcza naprawdę na długo. Wolę zainwestować w ten kosmetyk i mieć z głowy zakupy na dłuższy czas niż w tym samym czasie zużyć 3 pianki za 8 zł każda. Mniej zachodu a i komfort przy goleniu większy.

Podsumowując
Genialna wydajność i duży komfort golenia za niewielkie pieniądze. Polecam wypróbować.